No właśnie, jak? Kłusownictwo to problem dotyczący nie tylko Parku Krugera, ale całej dzikiej Afryki. Metody zabijania są różne, a jedna gorsza od drugiej. To teraz trochę prawdy o sytuacji zwierząt w RPA.
Podczas jednego z wyjazdów monitoringowych w największym i najstarszym parku Afryki Południowej znaleźliśmy lwicę z zaciśniętą pętlą na szyi. Lina werżnęła się głęboko w skórę tworząc rozległą ranę. Zanim zwierzę by umarło, minęłoby zapewne jeszcze kilka dni w okropnych męczarniach. Zadzwoniliśmy zatem po najbliższego weterynarza, jednak nie mógł dojechać wówczas na miejsce – podobnie jak pozostałych dwóch. I co w takiej sytuacji zrobić?

Każda nocna akcja wiąże się z niebezpieczeństwem, więc studenci mogli być tym razem tylko obserwatorami z samochodu
Naszym przewodnikiem był ranger z 20 – letnim doświadczeniem. Za jego radą pojechaliśmy do apteki i kupiliśmy 100 tabletek nasennych. Następnie Rob ustrzelił antylopę, którą nafaszerowaliśmy lekiem i rzuciliśmy lwicy do pożarcia. Kiedy usnęła, mężczyźni szybko związali i unieruchomili zwierzę, ponieważ trudno było przewidzieć, jaka ilość leku dostała się do krwioobiegu, ani tym bardziej kiedy lwica się wybudzi. Na szczęście cała operacja przebiegła bardzo sprawnie i udało się ją uwolnić z pętli oraz zdezynfekować ranę.
Przeżycie – bezcenne. Uświadamia, jak wiele pracy i poświęcenia trzeba jeszcze włożyć, żeby zakończyć wreszcie okrutny proceder kłusownictwa, który dotyczy przecież nie tylko Afryki, ale również naszych polskich, dzikich zwierząt.
Zdjęcia z innych patroli:
Lu 20, 2012 @ 15:15:05
Rany Boskie! Co za przygoda! Fascynujące, choć chyba wolę, jak to opisujesz, niż gdybym miała się temu przyglądać na żywo. Uważaj Natalio! Chcielibyśmy jeszcze móc Cię czytać.
Mar 07, 2012 @ 22:54:47
Nie rozumiem tylko jednego – aby uratować lwicę trzeba było zabijać antylopę? Trochę to bez sensu, życie za życie…
Poza tym bardzo ciekawy blog!
Mar 10, 2012 @ 11:15:35
Przecież to proste – antylop w Afryce są miliony, a lew jest gatunkiem zagrożonym. Czasem natura wymaga chłodnej kalkulacji
Mar 11, 2012 @ 00:43:41
Lwów kiedyś też było miliony…
Mar 11, 2012 @ 13:19:16
W odpowiedzi jeszcze na poniższy komentarz dorzucam zdjęcie lwa, który zginął w powolnych męczarniach:
http://www.antipoachingintelligencegroupsouthernafrica.wozaonline.co.za/_image?album_id=ah1zfmdvb2dsZS1idXNpbmVzcy1zaXRlYnVpbGRlcnIRCxIKUGhvdG9BbGJ1bRjDPgyiATxhbnRpcG9hY2hpbmdpbnRlbGxpZ2VuY2Vncm91cHNvdXRoZXJuYWZyaWNhLndvemFvbmxpbmUuY28uemE&image_index=0&pp=Wild%2BAfrican%2BCats%2Bunder%2BThreat
Ostrzegam, że fotografia jest drastyczna!
I pozostawiam do własnych przemyśleń.
Mar 11, 2012 @ 13:09:22
Właśnie – kiedyś były ich miliony, a teraz, dzięki kłusownictwu i ludzkiej ingerencji ich liczba sięgnęła krytycznej granicy. Tak się spodziewałam, że padnie to pytanie, więc myślę, że warto wyjaśnić sprawę i spojrzeć na nią z perspektywy afrykańskich warunków. Również niektóre gatunki antylop są zagrożone, inne już wyginęły, ale na niektóre poluje się, tak jak u nas na dziki czy jelenie. Postrzelona wówczas antylopa należała do takiego właśnie gatunku. Gdyby ta lwica nie została zaplątana w sieci, na pewno sama upolowałaby sobie tę, czy inną zwierzynę, więc poprzez naszą ingerencję równowaga w przyrodzie nie została zaburzona. Można powiedzieć, że trochę pomogliśmy lwicy zdobyć ten posiłek. I najważniejsze – kocica była zaplątana w ten sposób, że zanim by umarła, minęłoby jeszcze kilka dni w okrutnych męczarniach. Mogę zapewnić, że przynajmniej antylopa zginęła szybko i bez cierpienia. Nie twierdzę, że musisz się zgadzać z tym, co wówczas zrobiliśmy. Oczywiście najlepiej by było, gdyby przyjechał weterynarz i ustrzelił lwicę środkiem usypiającym. Ale skoro nie było to możliwe, dokonaliśmy wyboru. W weterynarii niestety bardzo często musimy postanawiać o życiu i śmierci, dlatego jest to tak ciężki zawód, bo decyzje nie zawsze są proste i oczywiste. W tym przypadku ktoś musiał zginąć – a wszystko przez kłusowników i żądzę pieniądza.
Mar 11, 2012 @ 18:49:10
Żebyśmy się dobrze zrozumieli – ja nie neguję i nie potępiam tych działań. Absolutnie! Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że żeby uratować jakiegokolwiek lwa sam chętnie poświęciłbym wiele. Tego zdjęcia nawet nie chce oglądać, bo bym chyba się źle poczuł… Jeśli rzeczywiście jest tak jak mówisz to ja w to wierzę i przyjmuję to do wiadomości. Na pewno znasz temat lepiej niż ja.
Temat Afryki i lwów jest mi bardzo bliski i sam zamierzam kiedyś odwiedzić ten cudowny kontynent. Na razie zostaje mi tylko pisanie od czasu do czasu bloga o moich marzeniach i fascynacjach 🙂
http://kopniakwjaja.pl/kazdy-ma-marzenia/
http://kopniakwjaja.pl/tanczacy-z-lwami/
Mar 14, 2012 @ 16:01:47
Właśnie bardzo dobrze, że pytasz, bo jestem pewna, że nie jesteś pierwszą osobą, która tak pomyślała. Patrząc z boku takie działanie faktycznie może nie mieć sensu, ale wydaje mi się, że sytuacja ta wymaga szerszego spojrzenia z perspektywy afrykańskiej rzeczywistości.
Bloga czytałam i trzymam kciuki za spełnienie marzeń o podróży na Czarny Kontynent! Polecać już chyba nie muszę 😉