Na straganie w dzień targowy

Mam już takie przyzwyczajenie, iż podróżując po egzotycznych zakątkach świata, są dwie rzeczy, które koniecznie muszę zrobić. Po pierwsze, zawsze pakuję kostium kąpielowy, nawet jeśli nie planuję pobytu nad morzem. Po prostu uwielbiam pływać i wychodzę z założenia, że nigdy nie wiadomo, może akurat w pobliżu będą gorące źródła albo piękne jezioro i nabiorę ochoty na głębszą eksplorację terenu? Po drugie zaś, kiedy znajdę się w nowym miejscu, zawsze szukam lokalnego straganu. Takiego, gdzie miejscowi zaopatrują się w najpotrzebniejsze rzeczy, przy okazji udając się na ploteczki i pogaduszki z sąsiadami. Wierzcie mi, ale wbrew pozorom właśnie w takim miejscu można się bardzo dużo dowiedzieć o odwiedzanym kraju, poznać miejscowe smaki i zapachy, wdać się w kurtuazyjną rozmowę z Panią sprzedawczynią, która zdziwiona będzie próbowała wytłumaczyć, czym jest ten aromatyczny proszek w woreczku albo ziemniakopodobne białe kulki. W Tajlandii na przykład, na lokalnych targowiskach widziałam rzeczy najbardziej dziwaczne i niezwykłe, których nawet nie potrafię nazwać. W Boliwii znalazłam największy uliczny market na świecie, można się tam zaopatrzyć dosłownie wewszystko, od liści koki, po własny, przed chwilą ukradziony telefon. W Peru natomiast na takim targu oprócz skosztowania pysznego białego sera i najlepszego w smaku awokado, można też zjeść tani obiad i rozsmakować się w najpyszniejszych sokach ze świeżych owoców w przeróżnych kombinacjach (nawet teraz na samą myśl ślinka mi cieknie ;)).

Ponieważ ostatnią niedzielę miałam wolną, więc postanowiłam wykorzystać ten czas i poszwędać się po najbliższym miasteczku. O ile można tak nazwać mieścinę liczącą raptem 1,5 mln mieszkańców. Ot, jedno z wielu, zwykłe i nieturystyczne miasto w Chinach.  Jednak ma w sobie to coś.

Tym razem przedstawiam Wam galerię i zapraszam na popołudniowy spacer do Chin.

P1050463

P1050471

P1050473

P1050460

P1030816

P1030794

P1030731

trójkołowiec

P1030784

bardziej niż plecaki popularne są tu wielkie wiklinowe kosze

P1030651

typowy środek transportu, jakim się najczęściej poruszam

P1030701

P1030834

na mieście pełno jest identycznych, małych klatek, w których trzymane są piękne ptaki – to dla mnie smutny widok

P1050544

P1030881

Mimo, że Chińczycy rzucają wszystko pod siebie, miasta tutaj nie są aż tak tragicznie brudne. To zasługa nieustannie pracujących sprzątaczy.

P1050571

W dzień wolny miejscowi spotykają się na deptaku i grają w karty lub warcaby (nie w chińczyka :P). Przechodząc obok jestem zawsze zapraszana do współuczestnictwa, niekiedy przyłączają się nieznani sobie ludzie.

P1050563

P1050569

Podobnie jak w Indiach i tutaj latawce są bardzo popularną rozrywką.

P1050567

P1050581

P1050552

Uliczne przekąski – arbuz lub ananas za ok. 1 zł

P1030657

P1030678

naleweczki

P1030679

produkcja makaronu

P1050525

Znacie ten owoc?

P1030718

P1030712

supermarket

P1030721

makaron i cośtam jeszcze

P1030722

suszona kałamarnica?

P1030855

P1030858

P1030856

Pan patroszy świeżo ubite coś ze zdjęcia powyżej, a gołąbki… obawiam się, że też do jedzenia…

P1030860P1030867

P1030879

P1030870

P1030872

gotowane jajka w posypce

P1030878

P1030882

P1030883

wodorosty?

P1050457

Uliczne przekąski – tym razem mięsne szaszłyki

P1050479

znowu „coś”

P1050507

po prawej chyba makaron

P1050512

to mi wygląda na głowy jakiegoś gryzonia… chyba nie chcę wiedzieć…

P1050519

ciasto ryżowe

P1050384

po zachodzie słońca tradycyjnie wszystko musi się efektownie świecić

P1050392

Ten lampion zaniósł moje życzenie wysoko pod niebo chińskim bogom.

P1030789

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: